Jak blondynka sprawdza czy woda do kąpieli niemowlaka ma odpowiednią temperaturę? – Wsadza dziecko do wody głową w dół. Jeśli białko w oczach dziecka się nie zetnie to znaczy, że jest odpowiedniej temperatury.
Pukanie do drzwi. Otwiera kobieta. Za drzwiami stoi mężczyzna i trzyma pod pachą dwie trumny. – Dziękuję, myśmy niczego nie zamawiali. – Proszę pani, nie ma za co dziękować, dzieci z kolonii wróciły.
Do kostnicy miejskiej dzwoni mały chłopiec: – Halo, czy to kostnica? – Tak, słucham. – Bo mój dziadzio wyszedł z domu trzy dni temu i nie wraca, jest może u was? – A możesz powiedzieć, czy dziadek ma jakieś znaki szczególne? – No, nie umie mówić.
Dzieci nie po to się dziadek powiesił, żebyście się na nim huśtały!
Seryjny morderca ciągnie kobietę do lasu w wiadomym celu. Kobieta krzyczy przerażona: – Ale ponuro i ciemno w tym lesie! Bardzo się boję! – No, a ja co mam powiedzieć? Będę wracał sam.
Pańska córka została napadnięta… – I co z nią?! – Szczęśliwie skończyło się tylko skręceniem – Dzięki Bogu a co dokładnie sobie skręciła? – Kark…
Jasiu pracował w tartaku i pewnego dnia trajzega odcięła mu wszystkie dziesięć palców u rąk. Pobiegł Jasiu do szpitala i mówi: – Panie doktorze proszę mi pozaszywać te rany bo się wykrwawię. – Co się stało? pyta lekarz. – Trajzega mi ucięła wszystkie palce. – A dlaczego Pan ich nie przyniósł ze sobą? Teraz mamy takie technologie, że przyszylibyśmy palce i miałby Pan w 100% sprawne dłonie. – A czym se je kur…a miałem pozbierać????
Przychodzi mała dziewczynka do sklepu zoologicznego i mówi: – Poproszę tego czarnego króliczka – A nie ładniejszy ten biały? – Proszę pana, mojego pytona to wali jakiego on będzie koloru!
Marszaćek Pićsudski z ciężko rannych legionistów zwykć być żartowaę: – Czego krzyczysz… tylko noga? A tamtemu gćowę urwaćo i nie krzyczy, a ty o takie gćupstwo.
Być sobie fanatyk wędkowania. Pewnego dnia dowiedziać się o fantastycznym wprost miejscu, maćym jeziorku w lesie, gdzie ryby o wielkoćci niesamowitej same wskakuję
na haczyk. Nie mógć się już doczekaę weekendu. Gdy minę
ć ciężki tydzieć i nastać dzieć wyjazdu, wstać o 4 rano, aby wyruszyę w drogę. Po dćugiej podróży odnalazć maće jeziorko w lesie, rozstawić wędki i czekać godzinę, drugę
godzinę, trzecię
. Wreszcie spćawik drgnę
ć, a wędkarz szarpnę
ć i wycię
gnę
ć ogromne nadziane na haczyk gówno. Zaklę
ć szpetnie i zauważyć, że z tyću ktoć za nim stoi. Być to miejscowy. Wędkarz z żalem powiedziać: – No patrz pan, taki kawać drogi jechaćem, tyle wysićku, kombinowania i co?! Gówno! Na to goćciu: – A bo wie pan, z tym jeziorkiem zwię
zana jest pewna legenda. Otóż niech pan sobie wyobrazi, że przed I wojnę
ćwiatowę
żyć tu chćopak i piękna dziewczyna, którzy kochali się niesamowicie, ale wzięli go do wojska. Po jakimć czasie nadeszća wiadomoćę że zginę
ć na froncie i proszę sobie wyobrazię, że ona przyszća tu, nad to jeziorko i z wielkiego żalu się utopića! – Niesamowite – odparć wędkarz. – Ale to jeszcze nie koniec proszę pana! Otóż po wojnie okazaćo się, że chćopak przeżyć, być tylko ranny. Gdy przyjechać...