Wchodzi do baru kowboj 1.20 cm i mówi wkurzony: – który mi k…a pomalował konia na zielono? Zapada cisza i wstaje gościu 2.20 rozwalony w barach i mówi: – ja a co ? – eeee no bo już wyschnął i można go drugi raz pociągnąć.
Wchodzi kowboj do saloonu i krzyczy: – Jak mi nie postawicie kolejki, to wypiję tą spluwaczkę! Oczywiście zero reakcji… Bierze spluwaczkę i zaczyna pić… Klienci zaczęli go stopować: – No dobra, daj sobie spokój! – Postawimy ci kolejkę, tylko skończ! – Przestań, bo mi niedobrze! Co wrażliwszym zaczęło się już unosić… Kowboj skończył, otarł brodę, a reszta go pyta: – Czemu nie przestałeś, jak cię prosiliśmy! – Nie mogłem, bo było w całości…
Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do saloonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył, że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit: – Który z Was, popaprańców, ukradł mi konia? Nikt nie odpowiedział. – Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie. Kowboj, jak powiedział, tak zrobił – zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju. Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał: – Powiedz stary, zanim odjedziesz… Co się stało w Teksasie? Kowboj odwrócił się i powiedział: – Musiałem wracać pieszo.
Dziki Zachód. W wagonie w pociągu jedzie kilka osób. Między innymi jeden kowboj palący cygaro Indianin. W pewnym momencie Indianin mówi: – Jeszcze jedno słowo blada twarzo, a zginiesz!
Pod saloon podjeżdża na swoim koniu podniecony kowboj. Wchodzi do środka i pośród tłumów podpitych kowbojów zauważa w rogu sali piękną Mary. Wyciąga rewolwer i po kolei, z zimną krwią zabija wszystkich – poza piękną Mary. Zaraz potem podchodzi do niej i mówi: – Nareszcie sami!
Dziki Zachód. W samo południe. Żar leje się z nieba, wszędzie kurz z pustynnej prerii. Kowboj wjeżdża do niedużego miasteczka. Zeskoczywszy z konia przed saloonem, podchodzi do szkapy, podnosi ogon i całuje w to miejsce, dokąd nigdy nie przedostaje się słońce. Staruszek, siedzący przed zakładem fryzjerskim, krzyczy w szoku: – Po co pocałowałeś konia w d*pę?! – Usta mi popękały – odpowiada kowboj. – Taki całus nawilża usta? – Nie, powstrzymuje od ich oblizywania.
Mały Indianin pyta ojca: – Tato dlaczego mój brat nazywa się „Wschód słońca”? – Bo robiliśmy go o wschodzie słońca. – Tato dlaczego moja siostra nazywa się „Zachód słońca”? – Bo robiliśmy ją o zachodzie słońca. – Tato mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie? – Nie „Pęknięta gumo”!