Po 25 latach jeżdżenia Harleyem facet doszedć do wniosku, że zobaczyć już kawać ćwiata i uznać, że czas osię
ćę gdzieć na staće. Kupić więc kawaćek ziemi w Vermont, tak daleko od innych ludzi, jak to tylko możliwe. Z listonoszem widziać się raz na tydzieć, a po zakupy jećşdzić raz na miesię
c. Poza tym byća tylko natura i on. Po mniej więcej póć roku takiego życia sćyszy stukanie do drzwi. Idzie, otwiera i widzi wielkiego, brodatego tubylca. – Czećę ? mówi tubylec. ? Jestem Enoch, twój sę
siad, mieszkaję
cy jakieć cztery mile w tamtym kierunku. Za jakieć dwa dni, wieczorem, urzę
dzam maće przyjęcie. Miaćbyć ochotę przyjćę? – Jasne, po póć roku na tym odludziu, będzie fajnie. Enoch pożegnać się i juz miać ićę, ale odwraca się i mówi: – Sćuchaj, jesteć tu nowy, więc chyba powinienem cię ostrzec, że będziemy tam ostro pili. – Nie ma problemu, 25 lat jećşdzićem Harleyem. Myćlę, że dam sobie radę. Enoch już ma odchodzię, ale jeszcze odwraca się i mówi: – Powinienem cię też ostrzec, że nie byćo jeszcze imprezy bez bijatyki. – Z dwudziestopięcioletnim doćwiadczeniem jako motocyklista myćlę, że dam sobie radę. Enoch odwraca się i już ma ićę, ale przypomina sobie jeszcze coć i...
Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle: – Hej, kolego! Nieco dalej ktoś odwraca głowę. – Kto, ja? – Tak, ty… – Nie jesteśmy na „ty”! – O, sorry, kolego. – Nie jestem twoim kolegą! – Słuchaj, przyjacielu. – Ani przyjacielem! – Posłuchaj mnie, gościu… – Nie jestem żadnym „gościem”! – No to jak mam… – „Proszę pana”… – OK, więc proszę… – … „szanownego”. – Dobra, k…, a więc proszę szanownego pana… – Dobrze, dobrze… – Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla? – Tego, który wsiada na motor? – Tak, właśnie tego. – Widzę. – No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” on akurat opierdalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!
Pewnego dnia Miś kupił sobie motor, który najszybciej mógł jechać 120 km/h… Miś jechał przez las, aż spotkał swojego przyjaciela Zająca i pyta się: – Cześć Zając przewieść Cię? – Cześć Misiu jasne, że tak! Jadą przez las 100… 110… 120… km/h, aż nagle Misiu poczuł coś mokrego przy swojej pupie i pyta się Zająca: – Ej Zając! zlałeś się? – Tak zlałem się bo jechałeś bardzo szybko… Na następny dzień Zając strasznie się bał, że zwierzęta dowiedzą się i będą się z niego śmiały… Postanowił kupić jeszcze szybszy motor… Na następny dzień Zając kupił motor, który najszybciej mógł jechać 140 km/h… Jedzie Zając przez las spotkał Misia i pyta: – Hej Misiu przewieść Cię? – Siemka! Tak! Jadą przez las 120… 130… 140… aż nagle Zając poczuł coś mokrego przy swojej pupie i pyta Misia: – Ej Misiu! Zlałeś się? – Tak zlałem się bo jechałeś bardzo szybko… – To się zaraz zesrasz bo hamulce wysiadły…