W biurze podróży klient mówi: – Mam 50 euro na tanie wczasy, ale żeby na miejscu były: basen, biblioteka, bilard siłownia i sauna, a w pokoju telewizor, kino domowe i komputer z Internetem. – Polecam szwedzkie więzienie…
Turysta zwiedzający małe miasteczko pyta burmistrza: – Dlaczego ścinacie te drzewa? – Bo w tym miejscu wkrótce zrobimy park!
Leży goły baca na łące. Przechodzi turysta i pyta: – Baco co robicie? – konia pasę
Przychodzi turysta do bacy i pyta: – baco macie wrzątek? A baca odpowiada: – ano mam ino zimny…
Turysta do bacy: – Ile kosztuje ten pies? – Sto milionów. – Przecież nikt go nie kupi. Po pewnym czasie turysta do bacy: – Sprzedaliście psa? – Tak. Za dwa koty po 50 milionów.
Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali i pasącego barany. Turysta nie miał zegarka podchodzi więc do bacy i pyta: – Baco, a nie wiecie aby która jest godzina? Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana. – A ósma dwadzieścia. Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł sobie, że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział tak zrobił. Wracając znowu podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu. – Baco, a powiedzcie ino, która teraz jest godzina? Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który pasł się przed nim i mówi: – A czwarta dziesięć. Tego już było za wiele. – Baco a jak Wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina? – Jo nie w jajach cytom ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła!
Wisi Baca na drzewie na jednej ręce i czyta książkę, którą trzyma w drugiej. Przechodzący turysta przystaje i mówi: – Baco! We wsi powiadają, że Baca ma zdolności parapsychiczne! – A głupoty gadają! Turysta odchodzi w swoją stronę. Baca dalej wisząc na drzewie puszcza gałąź na której wisiał i przewraca ze spokojem kartkę, wisząc w powietrzu. – Oj, pie*.*ą głupoty w tej wsi, oj pie*.*ą!
Przychodzi turysta do bacy i pyta: – Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia? – Mom. – Za ile? – Dwiście. – Baco! To bardzo drogo! – Panocku ale tu jest piknie. – No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci. – Tu nimo żadnych dzieci. Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 – rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble itp. Turysta zwleka się z wyra i zaspanym głosem mówi do bacy: – Baco, baco, tu nie miało być żadnych dzieci! – Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci!
Idzie turysta, pałrzy baca trzyma głowę między cyckami: – Baco co robisz? – Łokmena słucham. – A mogę ja posłuchać. – No pewnie. Wsadził turysta głowę między cycki, ale po chwili odzywa się: – Bacoooo ja nic nie słyszę. – Panocku, zapomniałeś dzeka wsadzić.
Właściciel gospodarstwa agroturystycznego zwraca się do turysty: – Tutaj co rano będzie pana budziło pianie koguta. – To niech go Pan nastawi na dziesiątą!